Tyle było tu lwów

sobota, 9 sierpnia 2014

05. Daisy


Lewki szły jeszcze przez kilkanaście minut. Po chwili doszli do małej jaskini. Z jej środka wyłoniła się mała, brązowo szara lwiczka. Kishe natychmiast do niej podbiegł. Danu nie bardzo wiedział co zrobić. Nie znał przecież tej lwicy, i szczerze powiedziawszy... wstydził się jej. Przy lewkach nie czuł się skrępowany, bo wiedział, że w ich towarzystwie może się zachowywać swobodnie, a przy lwicach? No cóż. Nie znał żadnej w jego wieku (oprócz córki Grim, ale to się nie liczy) i wyobrażał sobie lwiątko z charakterem większości dorosłych lwic ze stada. Czyli ani się pobawić, ani beknąć, ani nic. Po chwili zdecydował nie ruszać się z miejsca. Nagle zauważył jak lwiczka pokazuje na niego łapą. Usłyszał jej głos.
 - Kto to jest, Kish? – brązowy lew miał nadzieję, że przyjaciel pozwoli mu się przedstawić, nawet otworzył już pyszczek, ale niestety się przeliczył.
 - To mój przyjaciel. Nazywa się Danu – samiczka zaczęła do niego podchodzić. Sparaliżował go strach. Co ma powiedzieć? Co ma zrobić? Była już bardzo blisko niego. Musiał się szybko zdecydować. Postawił na najłatwiejszy dialog.
 - Emmm... Cześć? – zganił się w myślach. Ona nie może wiedzieć, że jest taki nieśmiały. Spróbował jeszcze raz – Cześć. Mam na imię Danu. Kishe opowiadał mi o tobie. Jak masz na imię?
 - Doprawdy? Opowiadał o mnie, ale nie powiedział jak mam na imię?
 - Nieee... Pewnie wyleciało mu to z głowy – lwica z uśmiechem spojrzała na starszego lewka.
 - Trudno. Zdarza się. Mam na imię Daisy – spojrzała na Danu. Zauważył, że ma taki sam kolor oczu jak on. ,,Ładny. Nawet bardzo’’. Zaraz... Nad czym on się zastanawia!? Czy on się za... zakoch... Nie! To słowo nawet nie przechodziło mu przez gardło. ,,Dan! Ogarnij się!” Z wielkim trudem zdołał powiedzieć:
 - To w co... W co się pobawimy? – zdecydowali, że będą bawić się w berka, a potem w chowanego. Danu nie mógł się powstrzymać od rzucania ukradkowych spojrzeń na nową koleżankę. Podobała mu się, i to go przerażało. Zabawa skończyła się parę godzin później gdy zaczął zapadać zmierzch. Lewki pożegnały się z Daisy i poszły w stronę domu Kishego. Gdy jaskinia i lwiczka znikły z pola widzenia szary lew rzucił się nagle na Danu. Oba lwiątka potoczyły się po ziemi.












  - Ałł, Kish... – zaskoczony lew chciał się dowiedzieć o co chodzi.
  - Dan, co ty odwalasz!? – Zapytało ze wściekłością szare lwiątko.
  - Wiesz, że w obecnej sytuacji mógłbym zapytać cię o to samo!? – Danu zaczął się wściekać – Nie wiem o co ci chodzi!
 - Tak!? A ja myślę, że dobrze wiesz!
 - Hmm? No proszę! To może mnie oświecisz? – na serio nie wiedział o co Kishe się denerwował
 - Pozwól, że zacytuję: ,,Och, Daisy, jesteś taka cudowna! Umów się ze mną!” Pewnie byś naprawdę tak powiedział. Tylko jesteś tchórzem! – gdyby  nie warstwa brązowej sierści na pewno byłoby widać rumieniec jakim oblał się Dan. ,,Czyli było to widać” Pomyślał.
 - Wcale nie jestem tchórzem! I wiesz co!? Może się z nią następnym razem umów... Zaraz... Ty jesteś zazdrosny! – na te słowa starsze lwiątko odwróciło się od niego.
 - Wcale nie! – ale było widać, że kłamie. Brązowy lew próbował jakoś złagodzić sytuację.
 - Ej, Kish. Nie musisz być zazdrosny.
 - Mówię przecież. Nie jestem! – odburknął.
 - Jesteśmy przyjaciółmi. Może nam się tylko wydaje, że się zakochaliśmy? Może kiedyś poznamy inną lwicę i...
 - Och, zamknij się – przerwano mu mowę – Na razie możemy o tym zapomnieć. Dobra?
 - Jasne! – i już pogodzeni ruszyli w dalszą drogę do domu, gdzie czekali na nich Mwezi i Amaltea.


Jej^^ udało mi się napisać rozdział^^ Chyba w nieco ponad 2 godz.^^
Pozdrowienia Shina.

1 komentarz:

  1. Świetny wpis. Po prostu świetny. He, he Danu się zakochał. Sweet.
    Cudnie opisałaś spotkanie z Daisy<3
    W ogóle wszystko cudnie napisałaś!
    No cóż, życzę udanego końca wakacji :P

    Pozdrawiam
    Kohu

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za wszystkie komenty. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :D