Lewki szły jeszcze przez
kilkanaście minut. Po chwili doszli do małej jaskini. Z jej środka wyłoniła się
mała, brązowo szara lwiczka. Kishe natychmiast do niej podbiegł. Danu nie
bardzo wiedział co zrobić. Nie znał przecież tej lwicy, i szczerze
powiedziawszy... wstydził się jej. Przy lewkach nie czuł się skrępowany, bo
wiedział, że w ich towarzystwie może się zachowywać swobodnie, a przy lwicach?
No cóż. Nie znał żadnej w jego wieku (oprócz córki Grim, ale to się nie liczy)
i wyobrażał sobie lwiątko z charakterem większości dorosłych lwic ze stada.
Czyli ani się pobawić, ani beknąć, ani nic. Po chwili zdecydował nie ruszać się
z miejsca. Nagle zauważył jak lwiczka pokazuje na niego łapą. Usłyszał jej
głos.
- Kto to jest, Kish? – brązowy lew miał
nadzieję, że przyjaciel pozwoli mu się przedstawić, nawet otworzył już
pyszczek, ale niestety się przeliczył.
- To mój przyjaciel. Nazywa się Danu –
samiczka zaczęła do niego podchodzić. Sparaliżował go strach. Co ma powiedzieć?
Co ma zrobić? Była już bardzo blisko niego. Musiał się szybko zdecydować.
Postawił na najłatwiejszy dialog.
- Emmm... Cześć? – zganił się w myślach. Ona
nie może wiedzieć, że jest taki nieśmiały. Spróbował jeszcze raz – Cześć. Mam
na imię Danu. Kishe opowiadał mi o tobie. Jak masz na imię?
- Doprawdy? Opowiadał o mnie, ale nie
powiedział jak mam na imię?
- Nieee... Pewnie wyleciało mu to z głowy –
lwica z uśmiechem spojrzała na starszego lewka.
- Trudno. Zdarza się. Mam na imię Daisy –
spojrzała na Danu. Zauważył, że ma taki sam kolor oczu jak on. ,,Ładny. Nawet
bardzo’’. Zaraz... Nad czym on się zastanawia!? Czy on się za... zakoch... Nie!
To słowo nawet nie przechodziło mu przez gardło. ,,Dan! Ogarnij się!” Z wielkim
trudem zdołał powiedzieć:
- To w co... W co się pobawimy? – zdecydowali,
że będą bawić się w berka, a potem w chowanego. Danu nie mógł się powstrzymać
od rzucania ukradkowych spojrzeń na nową koleżankę. Podobała mu się, i to go
przerażało. Zabawa skończyła się parę godzin później gdy zaczął zapadać
zmierzch. Lewki pożegnały się z Daisy i poszły w stronę domu Kishego. Gdy
jaskinia i lwiczka znikły z pola widzenia szary lew rzucił się nagle na Danu.
Oba lwiątka potoczyły się po ziemi.
- Dan, co ty odwalasz!? – Zapytało ze
wściekłością szare lwiątko.
- Wiesz, że w obecnej sytuacji mógłbym zapytać
cię o to samo!? – Danu zaczął się wściekać – Nie wiem o co ci chodzi!
- Tak!? A ja myślę, że dobrze wiesz!
- Hmm? No proszę! To może mnie oświecisz? – na
serio nie wiedział o co Kishe się denerwował
- Pozwól, że zacytuję: ,,Och, Daisy, jesteś
taka cudowna! Umów się ze mną!” Pewnie byś naprawdę tak powiedział. Tylko
jesteś tchórzem! – gdyby nie warstwa
brązowej sierści na pewno byłoby widać rumieniec jakim oblał się Dan. ,,Czyli
było to widać” Pomyślał.
- Wcale nie jestem tchórzem! I wiesz co!? Może
się z nią następnym razem umów... Zaraz... Ty jesteś zazdrosny! – na te słowa
starsze lwiątko odwróciło się od niego.
- Wcale nie! – ale było widać, że kłamie. Brązowy lew próbował jakoś złagodzić sytuację.
- Wcale nie! – ale było widać, że kłamie. Brązowy lew próbował jakoś złagodzić sytuację.
- Ej, Kish. Nie musisz być zazdrosny.
- Mówię przecież. Nie jestem! – odburknął.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Może nam się tylko
wydaje, że się zakochaliśmy? Może kiedyś poznamy inną lwicę i...
- Och, zamknij się – przerwano mu mowę – Na razie
możemy o tym zapomnieć. Dobra?
- Jasne! – i już pogodzeni ruszyli w dalszą
drogę do domu, gdzie czekali na nich Mwezi i Amaltea.
Jej^^ udało mi się napisać
rozdział^^ Chyba w nieco ponad 2 godz.^^
Pozdrowienia Shina.
Świetny wpis. Po prostu świetny. He, he Danu się zakochał. Sweet.
OdpowiedzUsuńCudnie opisałaś spotkanie z Daisy<3
W ogóle wszystko cudnie napisałaś!
No cóż, życzę udanego końca wakacji :P
Pozdrawiam
Kohu