Tyle było tu lwów

poniedziałek, 30 czerwca 2014

04. Przyjaciele


                                
 - Ok - pobiegli przed siebie.
 - Tylko nie idźcie  za daleko!
 - Mhhhyy – ton głosu małych lwiątek nie wskazywał na to, by miały się do tego polecenia zastosować. Gdy starsze lwy nie mogły ich już zobaczyć zatrzymali się i usiedli na ziemi.
 - Dobra Kishe, to co robimy?
 - Hmmm, mam pomysł!
 - Jaki? – Danu nadstawił ucha
 - Przybliż się – szary lewek przywołał go łapą
 - Po co? – Danu nie widział w tym najmniejszego sensu. To chyba nie była tajemnica?
 - No chodź! – Kishe się niecierpliwił, więc Danu dał za wygraną. Przybliżył się.
 - Berek! – starszy* lew pacnął księcia łapą. Zaskoczony książę zatoczył się. Gdy odzyskał równowagę powiedział coś bardzo inteligentnego:
 - Eee??
 - Co ty? Nie wiesz co to berek?
 - Nie, a powinienem? – widząc wyraźny szok na pyszczku kolegi zorientował się, że chyba tak.
 - Ale ty tak na serio? – szok nie chciał opuścić syna Mweziego. Jak? Jak można nie wiedzieć co to berek?! Swoje myśli wyraził na głos.
 - No wiesz... Jesteś pierwszym moim rówieśnikiem, który chce się ze mną bawić. Wcześniej była tylko córka mojej ciotki Grim, a uwierz mi odziedziczyła geny po matce.
 - Fajnie, ale zapominasz, że ja nie wiem kto to jest ciotka Grim – przypomniał Kishe
 - No to taka ponura istota. Nie chce mi się wyjaśniać, więc powiedz mi co to ten berek – szary posłusznie zaczął tłumaczyć.
 - Jej, ale fajna gra. Bawimy się?
 - Jasne – po tych słowach zaczęli się gonić. Niedługo potem przestali. Nie dlatego, że im się znudziło, lecz dlatego, że zobaczyli motyla.
 - Dan?
 - Hmmhyyy...?
 - Myślisz o tym samym co ja?
 - Tak, chyba tak... – obydwa lwiątka spojrzały na siebie znacząco i pokiwały głowami. Jednocześnie skoczyły na niego, a gdy odleciał zaczęły go gonić ze śmiechem. Ale wkrótce stracili go z oczu. Znowu myśleli, co robić.
 - Kish, nuda... – Danu przewrócił się na grzbiet i zaczął marudzić – Wymyśl coś fajnego.
 - Czemu zawsze ja? Ty coś wymy... Mam! – szarego nagle olśniło. Młodszy lew natychmiast się poderwał.
 - No co? Co?
 - Możemy pójść do mojej koleżanki. Ma na imię... – zauważył dziwny błysk w oku drugiego lewka oraz iście szatański uśmiech – Dan – powiedział niepewnie – czemu tak się patrzysz?
 - Koleżanki?
 - Taak?
 - Och... Rozumiem, te sprawy damsko – męskie. Nie każdy lubi się z nich zwierzać.
 - Zaraz... Co!? Co!? Czy ty coś sugerujesz? – zapytał podejrzliwie.
 - Ja? Ależ skąd! – nie blednący uśmiech mówił jednak sam za siebie.
 - Ej, bo się obrażę i nie będziemy przyjaciółmi.
 - Taa, jasne znam cię zbyt długo. Nie zrobisz tego – te dwa zdania mówił wyjątkowo lekceważącym tonem.
 - Bardzo długo. Aż parę godzin.
 - Dobra, dobra. To gdzie mieszka twoja koleżanka?
 - Dan! – brązowy lewek zaśmiał się.
 - Dobrze. Już przestaję. Serio – dodał, gdy zobaczył niedowierzający wzrok przyjaciela.
 - No to, co? Idziemy – i poszli. Nagle książe przypomniał sobie o słowach Amaltei: ,,Nie idźcie za daleko.’’
 - Kishe?
 - Co?
 - Mamy nie chodzić za daleko.
 - Ale to nie było sprecyzowane. Dla mnie blisko jest np. wodopój, a dla twojej mamy to może być daleko, no nie? – zauważył Kishe
 - W sumie...
 - Oj, przestań. Chodźmy – i poszli już na serio, nie zatrzymując się.

* zapomniałam napisać w tamtym rozdziale, że Kishe jest starszy od Danu

WRESZCIE UDAŁO MI SIĘ COŚ NAPISAĆ! Jej ale się cieszę :D

3 komentarze:

  1. Dziś sobie wpadłam. Paczę se ,,wo, jaki fajny nagłówek''
    Potem se paczę ,,Karolina Love znów mnie wyprzedziła i pierwsza zaobserwowała bloga''
    Następnie paczę na posta ,,ja, jaki zajebisty post. Aż się zakochałam w Danu''
    A na końcu ,,JEEEEEEEEEEEEJ! Pierwsza zkomciuję posta!''
    I teraz piszę Ci te wszystkie głupoty. I szczerze mówię, że masz świetny blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dzięki. Uważaj, bo się zarumienię :D

      Usuń
    2. A nagłówek zrobiła Ines ^^

      Usuń

Dzięki za wszystkie komenty. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :D